Czy to już praca szczególnie niebezpieczna?
Case study z zakładu produkcyjnego
Był to zwykły dzień pracy. Jeden z wielu w historii dużego zakładu produkcyjnego z branży chemicznej. Operator wózka widłowego – nazwijmy go Marek – jak co dzień rozpoczął poranną zmianę od rutynowego zadania. Z magazynu głównego miał przewieźć beczkę z substancją chemiczną do hali produkcyjnej. Trasa? Ta sama od lat. Sprzęt? Sprawny. Warunki? Stabilne, choć – jak się później okaże – wcale nie bezpieczne.
„To przecież tylko beczka, robię to codziennie” – powiedział Marek podczas audytu. I nie był w tym przekonaniu odosobniony.

Kiedy rutyna usypia czujność
W zakładzie obowiązywała szczegółowa procedura transportu materiałów niebezpiecznych. Jednak przewóz jednej, zaplombowanej beczki nie był klasyfikowany jako praca szczególnie niebezpieczna. Do czasu…
Podczas wewnętrznego audytu BHP, jeden z audytorów zadał pytanie, które zawisło w powietrzu jak opary kwasu:
„Czy ten codzienny transport beczki z chemikaliami to na pewno nie jest praca szczególnie niebezpieczna?”
- Pierwsza reakcja? Zdziwienie.
- Druga? Milczenie.
- Trzecia? Analiza. I właśnie od tego momentu zaczęła się prawdziwa lekcja o ocenie ryzyka zawodowego i o tym, jak bardzo kontekst zmienia wszystko.
Nie każda beczka jest tylko beczką
Na pierwszy rzut oka sytuacja wydaje się prosta: operator przewozi materiał w zamkniętym opakowaniu, przy użyciu sprawnego wózka, w kontrolowanym środowisku. Ale rzućmy okiem głębiej.
Substancja chemiczna? Silnie żrąca. Kontakt ze skórą = poważne oparzenia.
Trasa transportu? Wąskie korytarze między regałami, z częstym ruchem pieszych – zwłaszcza podczas zmiany zmian.
Środki ochrony? Obowiązkowe, ale w praktyce – różnie bywało z ich używaniem. Marek w rękawiczkach, ale już gogle? „Przecież nic się nie rozlewa…”
Co mówi prawo?
Zgodnie z § 80 rozporządzenia w sprawie ogólnych przepisów BHP, prace szczególnie niebezpieczne to m.in. te:
- które stwarzają szczególne zagrożenie dla zdrowia lub życia pracownika,
- lub zostały określone jako takie w regulacjach wewnętrznych zakładu.
Same przepisy nie wymieniają transportu beczek wózkiem widłowym jako pracy szczególnie niebezpiecznej. Ale… nie oznacza to, że taka praca nie może zyskać takiego statusu na podstawie indywidualnej oceny ryzyka zawodowego.
I właśnie to było kluczem do całej sprawy.

Ocena ryzyka zawodowego zmienia perspektywę
Gdy zespół ds. BHP przyjrzał się sprawie dokładniej, zaczął zadawać pytania:
- Czy ryzyko kontaktu z substancją zostało właściwie ocenione?
- Czy procedura awaryjna zakłada rozszczelnienie beczki podczas zderzenia?
- Czy operator ma dostęp do prysznica bezpieczeństwa na trasie przejazdu?
- Czy przewidziano zagrożenia w transporcie wewnętrznym, takie jak zderzenie z innym wózkiem lub pieszym?
Efekt? W zaktualizowanej ocenie ryzyka zawodowego uznano, że:
- Transport beczek z silnie żrącymi substancjami w warunkach ruchu mieszanego i ograniczonej widoczności,
- przy jednoczesnym braku zabezpieczenia beczki przed przemieszczeniem się ładunku w czasie jazdy,
…spełnia przesłanki kwalifikujące czynność jako pracę szczególnie niebezpieczną.
Działania naprawcze i nowe standardy
Po aktualizacji oceny ryzyka, wprowadzono:
- oznaczenie tego transportu jako pracy szczególnie niebezpiecznej w dokumentach zakładowych,
- obowiązkowy instruktaż stanowiskowy przed każdą zmianą operatora,
- dodatkowe środki ochrony indywidualnej (gogle, fartuch ochronny),
- wyznaczenie bezpiecznej strefy transportowej, z zakazem ruchu pieszego,
- oraz plan awaryjny w przypadku wycieku.
Jak zauważył jeden z audytorów:
„To nie substancja czyni pracę niebezpieczną – tylko warunki, w jakich ją obsługujemy.”
